23-26.02.2018
Sydney, największa aglomeracja Australii, w której żyje ponad 5 mln mieszkańców, jest często oceniana jako jedno z czołowych miast na świecie pod kątem jakości życia. Miasto leży nad Port Jackson, zatoką tworzącą największy naturalny port na świecie.
Nocleg w Sydney
Jeśli hotele w Australii są drogie to Sydney wiedzie w tym prym. Chcąc zarezerwować nocleg dla całej naszej ekipy szybko zrezygnowaliśmy z lokalizacji blisko centrum, gdzie ceny są naprawdę ultra-wysokie. Wybór padł na Airbnb, gdzie znaleźliśmy trzy-poziomowy dom z widokiem na Georges River, niedaleko jej ujścia do Zatoki Botanicznej. Dom zlokalizowany jest w miejscowości Oatley wchodzącej w skład aglomeracji Sydney, oddalonej od centrum o 30 minut podróży pociągiem. Za pięć dni zapłaciliśmy prawie 3200 zł, co przy sześcioosobowej grupie jest całkiem sensowną ofertą. Jedynym minusem był fakt, że od stacji kolejowej dzielił nas prawie półgodzinny spacer. Na co dzień było to nawet przyjemne, ale problem pojawiał się, kiedy musieliśmy przejść ponad półtora kilometra z walizkami, wózkiem Borysa albo w czasie ulewnego deszczu. Niestety nikt nie był nam w stanie powiedzieć, na jakich zasadach kursowały autobusy miejskie w Oatley. W każdym razie nigdy nie udało nam się na niego trafić.
Dom z ogrodem i dostępem do zatoki wyposażony był oczywiście w porządny grill gazowy. Tak więc co wieczór robiliśmy z niego użytek i na kolację jedliśmy pyszną grillowaną wołowinę albo inne lokalne specjały. Do tego tylko jeszcze sos barbecue, sałatka i australijskie czerwone wino. Żyć nie umierać.
Podróżowanie po Sydney
Podróżując po Sydney komunikacją miejską koniecznie trzeba zaopatrzyć się w Opal Card, która umożliwia korzystanie z pociągów, autobusów, statków z atrakcyjnymi rabatami. Przy planowaniu doładowania trzeba wziąć pod uwagę długość trasy, dni tygodnia, czy godziny szczytu.
Na szczęście karta ma limit, który nie pozwala wydać więcej niż $15,80 dziennie, $63,20 na tydzień, a w niedzielę tylko $2,70! Warto więc właśnie
na niedzielę planować najbardziej złożone trasy, bo możemy jeździć do woli za niecałe 3 AUD. Niestety jest też zła wiadomość, dodatkowym kosztem jest tzw. Airport Station Access Fee, która to opłata w wysokości $14,30 doliczana jest do ceny biletu, kiedy jedziemy z i na lotnisko, i nie jest wliczana w dzienne limity. Polecam przestudiować szczegółowe zasady i opłaty Opal Card. Przydatny jest też Planer Podróży, który podobnie, jak Google Maps, pokazuje optymalną trasę, ale dodatkowo również koszt podróży.
Plaże w Sydney
Zaczynając zwiedzanie Sydney, większość osób kieruje się do Circular Quay, z którego można podziwiać najważniejsze punkty miasta: efektowny budynek Opery oraz Harbour Bridge, łączący obydwie strony zatoki. Żeby poznać miasto trzeba przynajmniej kilka razy wsiąść na pokład któregoś z promów odpływających z portu. Jedną z ważniejszych wycieczek drogą wodną jest wizyta w Manly, położonej nad samym oceanem dzielnicy Sydney z kultową wśród surferów plażą Manly Beach. Z nabrzeża Manly Wharf, dokąd zawijają statki, do samej plaży prowadzi główna ulica handlowa.
Druga z najważniejszych plaż w Sydney to Bondi Beach. Została sklasyfikowana przez National Geographic na 8. miejscu wśród najlepszych plaż miejskich na świecie. Tu też często panują wspaniałe warunki do uprawiania surfingu. Plaża ciągnie się na długości kilometra. Dostać się na nią można jadąc najpierw koleją do Bondi Junction, a następnie autobusem miejskim. Niemiłą niespodzianką było to, że autobusy często są przepełnione, a wtedy kierowcy w ogóle nie zatrzymują się na przystankach! My po kilkudziesięciu minutach oczekiwania poddaliśmy się i zdecydowaliśmy się na 2,5-kilometrowy spacer. Znakiem rozpoznawczym plaży od ponad 100 lat są Bondi Baths, znajdujące się przy jej południowym krańcu efektowne baseny.
Dalej na południe ciągnie się w kierunku plaży Bronte tzw. Bondi to Bronte Coastal Walk, jeden z najbardziej charakterystycznych pieszych szlaków turystycznych w Sydney. Panoramiczne widoki na południowy Pacyfik i nadmorskie klify zapierają dech w piersiach. Spacerując po klifach z piaskowca, pomiędzy dwiema słynnymi plażami, 2,5-kilometrowy szlak prowadzi bezpośrednio nad oceanem. Po drodze jest wiele punktów widokowych, w których można odpocząć i podziwiać niesamowite widoki, a jeśli masz szczęście, możesz nawet dostrzec wieloryby i delfiny.
Co oprócz plaż w Sydney warto zobaczyć
Może to banalne stwierdzenie, ale naprawdę widok budynku Sydney Opera House jest wyjątkowy. Opera, której budowa trwała 14 lat od samego początku wzbudzała kontrowersje. Konkurs na jej projekt wygrał w 1957 roku duński architekt Jørn Utzon. Jury wybrało jego projekt, mimo że nie spełnił on warunków konkursu – dostarczył tylko ogólny szkic. Budowę rozpoczęto w 1959 roku, ale w związku z nietypowo formą i wieloma wynikającymi z tego trudnościami koszty budowy przekroczyły wielokrotnie pierwotny kosztorys. Oddanie budynku do użytku przesunięto aż o 8 lat: z 1965 na 1973 rok. Wynikające z tego spory spowodowały, że autor projektu opuścił w 1966 roku Australię, a projekt dokończyła grupa młodych architektów australijskich. Operę obejrzeliśmy właściwie z każdej strony: z nabrzeża Circular Quay, od strony wody, no i od środka, gdzie schroniliśmy się przed ulewą, która zastała nas jednego dnia.
Nie sposób nie zauważyć drugiego znaku rozpoznawczego miasta, rozciągającego się nad zatoką Port Jackson mostu Sydney Harbour Bridge.
Ukończony w 1932 r. most ma 1149 m długości, a jego najwyższy punkt znajduje się 134 metry nad poziomem zatoki. Istnieje możliwość wspinaczki po łuku głównym przęsła po specjalnie przygotowanych do tego celu schodach, ale z obiektywnych względów, obecności naszego 9-miesięcznego bobasa, nie zdecydowaliśmy się na ten punkt programu. Następnym razem… My za to obejrzeliśmy most również od strony wody, ze statku.
Z Circular Quay bardzo blisko jest do historycznej dzielnicy The Rocks, gdzie można zgubić się na dłuższą chwilę. Stamtąd spacerem można dojść do kolejnego nabrzeża, Darling Harbour, przy którym znajduje się sporo atrakcji: SEA LIFE Sydney Aquarium, Wildlife Sydney Zoo, muzeum figur woskowych Madame Tussauds, ale też wiele restauracji, barów i sklepów. Po przeciwnej stronie portu znajdziemy muzeum marynistyczne Australian National Maritime Museum, w którym można zwiedzić zacumowane okręty wojenne i łódź podwodną HMAS Onslow.
W okolicy przejeżdża Sydney Light Rail, sieć lekkiej kolei obsługujący tę część miasta. Linią L1 można dojechać się w okolice Sydney Fish Market. Wszyscy jesteśmy smakoszami owoców morza, więc wizyta na targu rybnym była dla nas prawdziwą ucztą. Targ czynny jest codziennie w godzinach od 7 do 16.